środa, 10 grudnia 2008

Prawdziwy Młyn - czyli słów kilka o kabarecie




Kabaret, kabaret...no i po kabarecie. Zapowiadało się tak pięknie, bo to królewski, bo profesjonalny, bo to kabaret. Wyszło... tak, z pewnością dobrze napisane - po prostu "wyszło".

Zanim otrzymałam zaproszenie od reżysera, po cichu liczyłam na odrobinę gry aktorskiej, liczyłam na odrobinę przepychu i humoru. Liczyłam. Miałam nadzieję na "powalenie" na kolana. Czułam zazdrość ;)

Kiedy przebrnęłam przez 40 minut...problemów ze streamem, aktorki nie wyrezzowane, nie skoordynowane podrygi taneczne, doszłam do wniosku, że jest mi przykro. Przykro, że tak to się wszystko sypnęło. Obiecałam sobie, że sama siebie zbanuje, jeśli kiedyś wpadnę na taki pomysł. Takiego kabaretu.

Duże brawa dla kreatorów kostiumów. Totalnie boskie. Naprawdę totalnie boskie.

Na koniec tych gorzkich słów, złoże wielki pokłon w stronę wszystkich aktorów. Podziwiam Was za odwagę. Bravo. I są to zupełnie szczere słowa.

Jantarka B.