Wczoraj w Morfinie odbył się pierwszy koncert live. Historia dość zabawna bo pomysł na takie spędzenie wieczoru przyszedł sam :) Oto u naszych drzwi stanęła dwójka przesympatycznych ludzi z Argentyny - ona Hiszpanka, on Argentyńczyk i oznajmiła ni stąd ni zowąd że uwielbiają nasz teatr i chcą u nas grać :) Cóż było robić...
Zakasaliśmy rękawy i przygotowaliśmy scenę i promocję imprezy. Jak się okazało całkiem skutecznie i użytecznie.
Laqua i Pupito zaserwowali nam potężną dawkę pozytywnych muzycznych wibracji. Kto nie był może tylko żałować :)
A Ci którzy byli może odnajdą się na fotografiach poniżej?
"Niektórzy tylko wielkie halo słyszą. Echo? Bo w pustym dobrze niesie. (Madelaine)"
Blog który odwiedziłeś jest archiwalnym zapisem pewnej przygody, która miała miejsce w świecie Second Life, jakiś czas temu. Ponieważ obawiałem się zniszczenia prawdziwej historii postanowiłem zatrzymać ją tak jak jest, nie poprawiając ani nie zmieniając ani przecinka i opowiadając ją od początku, aż do samego jej końca.
Autora większości tekstów - czyli mnie nie łączy dziś z Morfiną nic, poza wspomnieniami i niesmakiem :), jednak były w tym okresie chwile, które warto zapamiętać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz